Napisz komentarz. I uprzedzając wasze pytania po co mi komentarze toooo karmie nimi rodzine ;)
O i założyłam nową stronę gdzie możecie zadawać mi pytania itd. zachęcam odpowiem na wszystko ;) Klik
O i założyłam nową stronę gdzie możecie zadawać mi pytania itd. zachęcam odpowiem na wszystko ;) Klik
------------
Megan's Pov
Całą noc co jakiś czas się budziłam. To chyba z tych nerwów. Strasznie boję się spotkania z Michael'em. Dawno się nie widzieliśmy kto wie może on nauczył się panować nad swoim gniewem, a ja nie potrzebnie się przejmuję.
Popatrzyłam na zegarek.
"Nie wierzę obudziłam się o tej porze co powinnam żeby nie spóźnić się do szkoły".-pomyślałam.
Wsunęłam na nogi kapcie i poszłam wziąć prysznic. Następnie uczesałam włosy, które pozostawiłam rozpuszczone, nałożyłam makijaż starając się zakryć swoje niedoskonałości po czym otworzyłam szafę i zaczęłam wybierać odpowiednie ubrania.
Pomyślałam, że jeśli mam się spotkać z Michael'em to nie mogę nakładać żadnej sukienki, ani nic cienkiego. Nałożyłam dżinsowe rurki, szeroką bluzę, a na nogi adidasy za kostkę.
Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie po czym je zjadłam.
Zauważyłam, że Max i chłopcy jeszcze śpią to coś dziwnego bo zawsze budzą się przede mną, ale w końcu ja wstałam dziś dużo wcześniej.
Ponownie spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że Anne o tej porze zawsze jest już i mnie.
Postanowiłam zadzwonić do niej i zapytać się dlaczego jeszcze jej nie ma.
Usłyszałam dwa sygnały po czym dziewczyna odebrała telefon.
-Halo. Megan?
-Dlaczego Cię jeszcze nie ma?
-Właśnie miałam do ciebie dzwonić bo mniej więcej o tej porze wstajesz.-przewróciłam oczami.-Przepraszam, ale bardzo się źle czuję i nie dam rady siedzieć dziś na lekcjach.
-Dobrze Anne to odpoczywaj, a mną się nie przejmuj pójdę pieszo. Spacer dobrze mi zrobi.-powiedziałam szczerze.
-To jak chcesz zdążyć to już lepiej zacznij maszerować.-zaśmiała się słabo.-Powodzenia w szkole.
-Dziękuję.-odpowiedziałam sarkastycznie po czym się rozłączyłam.
Wzięłam swoją torbę i wyszłam z domu.
Kierunek szkoła.
~~***~~
Ja pierdole nie ma szans żebym zdążyła na pierwszą lekcję, która zaczyna się za 7 minut, a ja nie przeszłam nawet połowy drogi.
Jestem zrozpaczona gdyż ominę matematykę.-wyczuj sarkazm.
Zanim dojdę do szkoły będę wyglądała jak pół dupy zza krzaka. Anne czy ty nie miałaś kiedy zachorować?
Gdy byłam już tylko 1 kilometr od szkoły usłyszałam za sobą, nadjeżdżający samochód.
Szłam dalej kiedy zauważyłam, że samochód wyprzedził mnie i zatrzymał się kilka metrów dalej.
Znów on.-pomyślałam widząc wysiadającego Bieber'a. Nie zrozumcie mnie źle ja go już nie nienawidze tylko Michael wyraźnie powiedział, że nie chce mnie już z nim widzieć.
-Co tutaj robisz nie masz przypadkiem teraz lekcji?-zapytał.
-Idę na lekcje. Anne zachorowała więc za bardzo nie miałam wyjścia.
-To może cie podwieźć?
-Przeszłam 4 kilometry został mi tylko jeden. Chce wytrwać do końca.-zaśmiałam się.
-To ja dotrzymam Ci towarzystwa.-uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.
Kiedy chciałam już powiedzieć, że wole iść sama było już za późno. Zamknął swój samochód po czym dalej zaczęliśmy iść.
-A ty dlaczego nie jesteś w szkole?-zapytałam.
-Mam pierwszy w-f.
-Więc..?
-Nie chodzę na w-f. Mam wyjebane na to.
-Aha ok.
-To jeśli dziś nie możesz się ze mną spotkać by omówić nasz referat to może jutro?
-Po szkole?
-Jasne.
-Tylko gdzie my z tym się zabierzemy? Mój dom raczej nie wchodzi w grę.
-To możemy spotkać się u mnie.-zaproponował.
-Tak właściwie to gdzie ty mieszkasz?
-Zobaczysz jutro.-zaśmiał się.
-Mieszkasz sam?
-Tak. Spokojnie nie zgwałcę się.- powiedział. Najwyraźniej wyczuł moje zmieszanie.
-Wiem o tym.
~~***~~
Codziennie lekcje mi się dłużyły, ale dziś kiedy tego potrzebowałam one minęły szybciej niż zazwyczaj.
Zanim się obejrzałam stałam na szkolnym parkingu wypatrując Michael'a.
-Zdaję mi się czy się denerwujesz.-usłyszałam głos Bieber'a.
-Zdaję Ci się.-odpowiedziałam kiedy ujrzałam, że od dłuższego czasu nerwowo przytupuję nogą.
-Coś nie tak?
-Wszystko w porządku.
-Megan ktoś tu idzie.
-Hmmm-odwróciłam się i zobaczyłam Michael'a podążającego w naszą stronę z kwiatami.-Kurwa idź stąd proszę!
-Że co? Nigdzie się stąd nie ruszam.
-Spierdalaj proszę! Nie powinnam z tobą rozmawiać. Odejdź bo to mi się za to oberwie.-spojrzałam mu prosto w oczy.-Proszę.
Po czym chłopak odszedł, a jego miejsce zajął Michael. Wolałam udawać szczęśliwą dziewczynę by jeszcze bardziej go nie zdenerwować.
-Cześć! Tak bardzo tęskniłam.-rzuciłam mu się na szyję.
-Ja tak samo kochanie.-odsunął mnie lekko od siebie by złożyć nasze usta w namiętnym pocałunku.-Proszę to dla Ciebie.-wręczył mi kwiaty.
-Dziękuję nie musiałeś.-uśmiechnęłam się.
-Ale chciałem. Musimy chyba poważnie porozmawiać o tym chłopaku. Chyba mówiłem, że masz z nim nie rozmawiać.-zmienił swój ton głosu na poważny.
-Tak wiem, ale zrozum muszę z nim zrobić jedną pracę na francuski, od której bardzo zależy moja ocena na koniec semestru. Ja muszę zdać.-przytaknął głową na znak, że zrozumiał.
-Chodź zabieram Cię na kolację.-złapał mnie za rękę i razem poszliśmy do jego samochodu.
~~***~~
Jechaliśmy tak przez około 15 minut dowiadując się ciekawych faktów o sobie. W końcu nie widzieliśmy się tak długo.
Czy kocham Michael'a? Nie kocham go, ale najwidoczniej będę musiała spędzić z nim swoje życie. Tak. Właśnie do tego stopnia się go boję, że jestem gotowa poświęcić swoje życie na bycie z tym dupkiem.
On czasem potrafił być uroczy i romantyczny, ale to nie zdarzało się zbyt często.
-Jesteśmy już na miejscu.-westchnął zatrzymując samochód i następnie z niego wychodząc.
Zrobiłam to samo po czym ustałam przy jego boku. Staliśmy przy jakiejś wielkiej, ekskluzywnej restauracji, której nazwy nie byłam w stanie zapamiętać.
Niemalże, każdy kąt był oświetlony przez jakieś lampki lub światełka.
Trochę to nie w moim stylu.-pomyślałam jednak postanowiłam zachować to dla siebie żeby nie wzbudzić po drodze żadnej kłótni.
Wzięliśmy się za ręce po czym zaczęliśmy iść w kierunku wejścia.
-Ał- syknęłam- za mocno-powiedziałam pokazując na nasze splecione ręcę po czym on szybko puścił moją dłoń by spowrotem ją chwycić tym razem delikatnie.
W tym leżało 50% problemów. Był bardzo silny. Na tyle by najlżejszym, żartobliwym udeżeniem zrobić mi krzywdę, a ja zdecydowanie nie należę do najsłabszych.
Podeszliśmy do kobiety ubranej w elegancką, beżową sukienkę z włosami ułożonymi w idealny kok.
-Dzień dobry czym mogę służyć.
-Zarezerwowałem wczoraj stoik dla dwojga.
-Imię i nazwisko poproszę.
-Michael Brown.-powiedział po czym kobieta zerknęła na swoją listę by odnaleźć "mojego chłopaka".
-O tu jest. Proszę za mną.-powiedziała i poprowadziła nas do stolika.
Wow jednak on ma zdecydowanie więcej klasy niż Bieber. Chociaż sama nie wiem czy wolę to miejsce od McDonald's. Nie przywykłam do jedzenia i przebywania w takich eleganckich miejscach.
Czekaliśmy, aż podejdzie do nas kelnerka byśmy mogli złożyć zamówienie.
O nie. Eleganckie miejsce, a ja siedzę tak ubrana. Może dlatego wszyscy dookoła patrzą się na mnie jak na bezdomną. Nie pasuję tu.
-Mogłeś mi powiedzieć, że pojedziemy w takie miejsce to bym się inaczej ubrała.
-Daj spokuj nie wyglądasz tak żle.-o to mnie pocieszył.-Wyglądasz pięknie jak zawsze. Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tym by móc cię codziennie widywać.-spojrzał mi w oczy na co nie mogłam się uśmiechnąć.
-A tak właściwie to nadal trenujesz boks?-zapytałam niesmiało.
-Megan-przeciągnął.-O co Ci znowu chodzi?
Czy kocham Michael'a? Nie kocham go, ale najwidoczniej będę musiała spędzić z nim swoje życie. Tak. Właśnie do tego stopnia się go boję, że jestem gotowa poświęcić swoje życie na bycie z tym dupkiem.
On czasem potrafił być uroczy i romantyczny, ale to nie zdarzało się zbyt często.
-Jesteśmy już na miejscu.-westchnął zatrzymując samochód i następnie z niego wychodząc.
Zrobiłam to samo po czym ustałam przy jego boku. Staliśmy przy jakiejś wielkiej, ekskluzywnej restauracji, której nazwy nie byłam w stanie zapamiętać.
Niemalże, każdy kąt był oświetlony przez jakieś lampki lub światełka.
Trochę to nie w moim stylu.-pomyślałam jednak postanowiłam zachować to dla siebie żeby nie wzbudzić po drodze żadnej kłótni.
Wzięliśmy się za ręce po czym zaczęliśmy iść w kierunku wejścia.
-Ał- syknęłam- za mocno-powiedziałam pokazując na nasze splecione ręcę po czym on szybko puścił moją dłoń by spowrotem ją chwycić tym razem delikatnie.
W tym leżało 50% problemów. Był bardzo silny. Na tyle by najlżejszym, żartobliwym udeżeniem zrobić mi krzywdę, a ja zdecydowanie nie należę do najsłabszych.
Podeszliśmy do kobiety ubranej w elegancką, beżową sukienkę z włosami ułożonymi w idealny kok.
-Dzień dobry czym mogę służyć.
-Zarezerwowałem wczoraj stoik dla dwojga.
-Imię i nazwisko poproszę.
-Michael Brown.-powiedział po czym kobieta zerknęła na swoją listę by odnaleźć "mojego chłopaka".
-O tu jest. Proszę za mną.-powiedziała i poprowadziła nas do stolika.
Wow jednak on ma zdecydowanie więcej klasy niż Bieber. Chociaż sama nie wiem czy wolę to miejsce od McDonald's. Nie przywykłam do jedzenia i przebywania w takich eleganckich miejscach.
Czekaliśmy, aż podejdzie do nas kelnerka byśmy mogli złożyć zamówienie.
O nie. Eleganckie miejsce, a ja siedzę tak ubrana. Może dlatego wszyscy dookoła patrzą się na mnie jak na bezdomną. Nie pasuję tu.
-Mogłeś mi powiedzieć, że pojedziemy w takie miejsce to bym się inaczej ubrała.
-Daj spokuj nie wyglądasz tak żle.-o to mnie pocieszył.-Wyglądasz pięknie jak zawsze. Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tym by móc cię codziennie widywać.-spojrzał mi w oczy na co nie mogłam się uśmiechnąć.
-A tak właściwie to nadal trenujesz boks?-zapytałam niesmiało.
-Megan-przeciągnął.-O co Ci znowu chodzi?
-No wiesz bardzo lubiłeś boks, ale później ci to odebrano....
-Tak wiem, ale do czego zmierzasz przecież mi możesz powiedzieć wszystko. Od kąt wróciłem widzę, że coś cię dręczy. Powiedz mi proszę.
-Boję się...
-Czego?-zapytał zmartwiony.
-...że stary Michael wróci.
---------------------------------
-Boję się...
-Czego?-zapytał zmartwiony.
-...że stary Michael wróci.
---------------------------------
@AksTheSmile
czytam=komentuje
Dziękuję za 77 komentarzy (((w końcu)))!!!!!!!! Mam cichą nadzieję, że liczba nie obniży się znów do 30.
30 k wyświetleń.!!!!
PARTY HARD LADIES