czwartek, 29 sierpnia 2013

15. Czyżby się zmienił?

Napisz komentarz. I uprzedzając wasze pytania po co mi komentarze toooo karmie nimi rodzine  ;)
O i założyłam nową stronę gdzie możecie zadawać mi pytania itd. zachęcam odpowiem na wszystko ;)  Klik
------------
Megan's Pov

Całą noc co jakiś czas się budziłam. To chyba z tych nerwów. Strasznie boję się spotkania z Michael'em. Dawno się nie widzieliśmy kto wie może on nauczył się panować nad swoim gniewem, a ja nie potrzebnie się przejmuję.
Popatrzyłam na zegarek.
"Nie wierzę obudziłam się o tej porze co powinnam żeby nie spóźnić się do szkoły".-pomyślałam.
Wsunęłam na nogi kapcie i poszłam wziąć prysznic. Następnie uczesałam włosy, które pozostawiłam rozpuszczone, nałożyłam makijaż starając się zakryć swoje niedoskonałości po czym otworzyłam szafę i zaczęłam wybierać odpowiednie ubrania.
Pomyślałam, że jeśli mam się spotkać z Michael'em to nie mogę nakładać żadnej sukienki, ani nic  cienkiego. Nałożyłam dżinsowe rurki, szeroką bluzę, a na nogi adidasy za kostkę.
Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie po czym je zjadłam.
Zauważyłam, że Max i chłopcy jeszcze śpią to coś dziwnego bo zawsze budzą się przede mną, ale w końcu ja wstałam dziś dużo wcześniej.
Ponownie spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że Anne o tej porze zawsze jest już i mnie.
Postanowiłam zadzwonić do niej i zapytać się dlaczego jeszcze jej nie ma.
Usłyszałam dwa sygnały po czym dziewczyna odebrała telefon.
-Halo. Megan?
-Dlaczego Cię jeszcze nie ma?
-Właśnie miałam do ciebie dzwonić bo mniej więcej o tej porze wstajesz.-przewróciłam oczami.-Przepraszam, ale bardzo się źle czuję i nie dam rady siedzieć dziś na lekcjach.
-Dobrze Anne to odpoczywaj, a mną się nie przejmuj pójdę pieszo. Spacer dobrze mi zrobi.-powiedziałam szczerze.
-To jak chcesz zdążyć to już lepiej zacznij maszerować.-zaśmiała się słabo.-Powodzenia w szkole.
-Dziękuję.-odpowiedziałam sarkastycznie po czym się rozłączyłam.
Wzięłam swoją torbę i wyszłam z domu.
Kierunek szkoła.
~~***~~

Ja pierdole nie ma szans żebym zdążyła na pierwszą lekcję, która zaczyna się za 7 minut, a ja nie przeszłam nawet połowy drogi.
Jestem zrozpaczona gdyż ominę matematykę.-wyczuj sarkazm.
Zanim dojdę do szkoły będę wyglądała jak pół dupy zza krzaka. Anne czy ty nie miałaś kiedy zachorować?
Gdy byłam już tylko 1 kilometr od szkoły usłyszałam za sobą, nadjeżdżający samochód.
Szłam dalej kiedy zauważyłam, że samochód wyprzedził mnie i zatrzymał się kilka metrów dalej.
Znów on.-pomyślałam widząc wysiadającego Bieber'a. Nie zrozumcie mnie źle ja go już nie nienawidze tylko Michael wyraźnie powiedział, że nie chce mnie już z nim widzieć.
-Co tutaj robisz nie masz przypadkiem teraz lekcji?-zapytał.
-Idę na lekcje. Anne zachorowała więc za bardzo nie miałam wyjścia.
-To może cie podwieźć?
-Przeszłam 4 kilometry został mi tylko jeden. Chce wytrwać do końca.-zaśmiałam się.
-To ja dotrzymam Ci towarzystwa.-uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.
Kiedy chciałam już powiedzieć, że wole iść sama było już za późno. Zamknął swój samochód po czym dalej zaczęliśmy iść.
-A ty dlaczego nie jesteś w szkole?-zapytałam.
-Mam pierwszy w-f.
-Więc..?
-Nie chodzę na w-f. Mam wyjebane na to.
-Aha ok.
-To jeśli dziś nie możesz się ze mną spotkać by omówić nasz referat to może jutro?
-Po szkole?
-Jasne.
-Tylko gdzie my z tym się zabierzemy? Mój dom raczej nie wchodzi w grę.
-To możemy spotkać się u mnie.-zaproponował.
-Tak właściwie to gdzie ty mieszkasz?
-Zobaczysz jutro.-zaśmiał się.
-Mieszkasz sam?
-Tak. Spokojnie nie zgwałcę się.- powiedział. Najwyraźniej wyczuł moje zmieszanie.
-Wiem o tym.
~~***~~

Codziennie lekcje mi się dłużyły, ale dziś kiedy tego potrzebowałam one minęły szybciej niż zazwyczaj.
Zanim się obejrzałam stałam na szkolnym parkingu wypatrując Michael'a.
-Zdaję mi się czy się denerwujesz.-usłyszałam głos Bieber'a.
-Zdaję Ci się.-odpowiedziałam kiedy ujrzałam, że od dłuższego czasu nerwowo przytupuję nogą.
-Coś nie tak?
-Wszystko w porządku.
-Megan ktoś tu idzie.
-Hmmm-odwróciłam się i zobaczyłam Michael'a podążającego w naszą stronę z kwiatami.-Kurwa idź stąd proszę!
-Że co? Nigdzie się stąd nie ruszam.
-Spierdalaj proszę! Nie powinnam z tobą rozmawiać. Odejdź bo to mi się za to oberwie.-spojrzałam mu prosto w oczy.-Proszę.
Po czym chłopak odszedł, a jego miejsce zajął Michael. Wolałam udawać szczęśliwą dziewczynę by jeszcze bardziej go nie zdenerwować.
-Cześć! Tak bardzo tęskniłam.-rzuciłam mu się na szyję.
-Ja tak samo kochanie.-odsunął mnie lekko od siebie by złożyć nasze usta w namiętnym pocałunku.-Proszę to dla Ciebie.-wręczył mi kwiaty.
-Dziękuję nie musiałeś.-uśmiechnęłam się.
-Ale chciałem. Musimy chyba poważnie porozmawiać o tym chłopaku. Chyba mówiłem, że masz z nim nie rozmawiać.-zmienił swój ton głosu na poważny.
-Tak wiem, ale zrozum muszę z nim zrobić jedną pracę na francuski, od której bardzo zależy moja ocena na koniec semestru. Ja muszę zdać.-przytaknął głową na znak, że zrozumiał.
-Chodź zabieram Cię na kolację.-złapał mnie za rękę i razem poszliśmy do jego samochodu.

   ~~***~~
Jechaliśmy tak przez około 15 minut dowiadując się ciekawych faktów o sobie. W końcu nie widzieliśmy się tak długo.
Czy kocham Michael'a? Nie kocham go, ale najwidoczniej będę musiała spędzić z nim swoje życie. Tak. Właśnie do tego stopnia się go boję, że jestem gotowa poświęcić swoje życie na bycie z tym dupkiem.
On czasem potrafił być uroczy i romantyczny, ale to nie zdarzało się zbyt często.
-Jesteśmy już na miejscu.-westchnął zatrzymując samochód i następnie z niego wychodząc.
Zrobiłam to samo po czym ustałam przy jego boku. Staliśmy przy jakiejś wielkiej, ekskluzywnej restauracji, której nazwy nie byłam w stanie zapamiętać.
Niemalże, każdy kąt był oświetlony przez jakieś lampki lub światełka.
Trochę to nie w moim stylu.-pomyślałam jednak postanowiłam zachować to dla siebie żeby nie wzbudzić po drodze żadnej kłótni.
Wzięliśmy się za ręce po czym zaczęliśmy iść w kierunku wejścia.
-Ał- syknęłam- za mocno-powiedziałam pokazując na nasze splecione ręcę po czym on szybko puścił moją dłoń by spowrotem ją chwycić tym razem delikatnie.
W tym leżało 50% problemów. Był bardzo silny. Na tyle by najlżejszym, żartobliwym udeżeniem zrobić mi krzywdę, a ja zdecydowanie nie należę do najsłabszych.
Podeszliśmy do kobiety ubranej w elegancką, beżową sukienkę z włosami ułożonymi w idealny kok.
-Dzień dobry czym mogę służyć.
-Zarezerwowałem wczoraj stoik dla dwojga.
-Imię i nazwisko poproszę.
-Michael Brown.-powiedział po czym kobieta zerknęła na swoją listę by odnaleźć "mojego chłopaka".
-O tu jest. Proszę za mną.-powiedziała i poprowadziła nas do stolika.
Wow jednak on ma zdecydowanie więcej klasy niż Bieber. Chociaż sama nie wiem czy wolę to miejsce od McDonald's. Nie przywykłam do jedzenia i przebywania w takich eleganckich miejscach.
Czekaliśmy, aż podejdzie do nas kelnerka byśmy mogli złożyć zamówienie.
O nie. Eleganckie miejsce, a ja siedzę tak ubrana. Może dlatego wszyscy dookoła patrzą się na mnie jak na bezdomną. Nie pasuję tu.
-Mogłeś mi powiedzieć, że pojedziemy w takie miejsce to bym się inaczej ubrała.
-Daj spokuj nie wyglądasz tak żle.-o to mnie pocieszył.-Wyglądasz pięknie jak zawsze. Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tym by móc cię codziennie widywać.-spojrzał mi w oczy na co nie mogłam się uśmiechnąć.
-A tak właściwie to nadal trenujesz boks?-zapytałam niesmiało.
-Megan-przeciągnął.-O co Ci znowu chodzi?
-No wiesz bardzo lubiłeś boks, ale później ci to odebrano.... 
-Tak wiem, ale do czego zmierzasz przecież mi możesz powiedzieć wszystko. Od kąt wróciłem widzę, że coś cię dręczy. Powiedz mi proszę.
-Boję się...
-Czego?-zapytał zmartwiony.
-...że stary Michael wróci.
---------------------------------
@AksTheSmile
czytam=komentuje
Dziękuję za 77 komentarzy (((w końcu)))!!!!!!!! Mam cichą nadzieję, że liczba nie obniży się znów do 30.
30 k wyświetleń.!!!!
PARTY HARD LADIES

środa, 21 sierpnia 2013

14. Michael Brown.

Zostaw w komentarzu chociaż kropkę. Po prostu zostaw po sobie chociaż ten komentarz ;//
-------------------------------------------
Megan's Pov

"Cześć skarbie tęskniłaś?"
Już po pierwszych wypowiedzianych słowach wiedziałam kto to, ale dlaczego dzwoni?
-Halo Megan jesteś?-zapytał przez co zorientowałam się, że mój telefon wcześniej upadł na ziemie.
Podniosłam go i z powrotem przystawiłam do ucha.
-Michael po co dzwonisz?-starałam się ukryć swoje przerażenie.
-To co już nie mogę dzwonić do swojej DZIEWCZYNY.-podkreślił ostatnie słowo.-Ale masz racje dzwonię bo mam powód, a raczej niespodziankę.-zaśmiał się.-Zgaduj.
-Nie wiem nie mam pojęcia. Oświeć mnie.-wzięłam do ust kolejną frytkę.
-Wróciłem. Jestem w mieście.-w tym momencie mój świat oficjalnie się zawalił i wcale nie dlatego, że zakrztusiłam się frytką chociaż...to też.-Czemu nic nie mówisz? Cieszysz się?
-Jestem po prostu zaskoczona i tak bardzo się cieszę, że odebrało mi mowę.-zaśmiałam się nerwowo po czym ujrzałam, że Bieber ciągle mi się przygląda.
-I mam jeszcze jedną niespodziankę.-powiedział już mniej łagodniej.-Byłem u ciebie przed szkołą. Chciałem Cię odebrać, ale ty najwidoczniej już miałaś podwózkę.-syknął.-Kim on jest?
-To jest mój znajomy musimy zrobić projekt. To nikt ważny przysięgam.-w moim głosie było czuć desperacje.
-Pogadamy o tym jutro.-powiedział oschle.-Ja już muszę kończyć lepiej żebym więcej nie widział Cię w towarzystwie tego dupka. Jutro ja odbieram Cię ze szkoły.-powiedział.-O i Megan. Kocham Cię.
-Tsa.-mruknęłam sama do siebie.-Ja Ciebie też.
Rozłączyłam się.
Kurwa mam jednym słowem przejebane. 
Historia sprzed dwóch lat się powtarza. To wtedy poznałam Michael'a. Był ode mnie starszy o rok, a w dodatku zabójczo przystojny cóż zakochałam się. Niestety bycie z nim okazało się największym błędem w moim życiu. Na pierwszy rzut oka wydaję się być miłym chłopakiem, ale on jest prawdziwym potworem.
Kiedy tu mieszkał uchodził za jednego z najlepszych bokserów jakiego tutaj widziano. Pracował jako instruktor samoobrony. Uczył dzieciaki, młodzież, a czasem nawet dorosłych walki.
Niestety działalność upadła, a on został zwolniony. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że ma problemy z samokontrolą i boks był czymś co pozwalało mu się wyluzować, ale on to stracił.
Wtedy było już za późno.
Od tamtej pory wyładowywał się na mnie.
Po całym zdarzeniu oczywiście prosił mnie o przebaczenie i przysięgał, że już nigdy tego nie zrobi, już nigdy mnie nie skrzywdzi lecz nie dotrzymywał obietnic.
Max nie pozwolił mi się widywać z chłopakami więc nasz związek zachowywałam w tajemnicy. Nikt o prócz nas o tym nie wiedział i nadal nie wie.
Na początku było łatwo. 
Wciskałam mu, że zostałam po lekcjach lub idę do biblioteki, ale kiedy Michael zaczął stosować przemoc było dużo trudniej. 
Raz nie udało mi się zatuszować siniaków. Pod wpływem chwili powiedziałam Max'owi, że zostałam napadnięta. Miałam później wyrzuty sumienia gdyż obiecał mi, że ich znajdzie i zabije. Razem z chłopakami szukał ich tydzień non stop do czasu, aż poprosiłam go żeby z tym skończył.

Najgorsze jest to, że nie mogłam z nim zerwać. Bałam się. Nadal się boję.
Kiedy miałam już o wszystkim powiedzieć bratu on po prostu mnie zgwałcił. Chociaż nie wiem czy można to nazwać gwałtem. Nie mogłam mu odmówić.
Wtedy wstydziłam się to wszystko wyznać Max'owi uznałby mnie za zwykłą dziwkę.
Dlatego skakałam z radości kiedy Michael musiał wrócić do Australii-państwa w którym się urodził.
Nie sądziłam, że wróci..przynajmniej miałam taką nadzieję.
-Megan wszystko w porządku?-z rozmyśleń wyrwał mnie głos Bieber'a.
W ogóle zapomniałam, że on tu jest.
-Tak wszystko jest ok.-uśmiechnęłam się słabo.
-Kto to dzwonił?
-Nie ważne. Stary znajomy.
-Wyglądałaś jakbyś się bała.
-Przestań.-syknęłam.-Możesz mnie już odwieźć do domu?
-Ale przed chwilą co przyszliśmy i prawie nic nie zjadłaś.-pokazał na tacę nadal przepełnioną jedzeniem.
-Trudno. Chcę wracać do domu.-powiedziałam stanowczo.
-Jak chcesz.-wstał z miejsca i nie oglądając się za mną ruszył do samochodu.

~~***~~
Jechaliśmy już jakieś 30 minut, a on nie odezwał się do mnie ani słowem.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho z nadzieją, że mnie usłyszał i nie będę musiała tego powtarzać.
-Ale za co?-zmarszczył czoło.
-Że chce tak szybko jechać do domu.
-Aha. Nie masz za co. Rozumiem.-uśmiechnął się tak jakby na siłę.
-Jak Ci tak bardzo na tym zależy to słuchaj. Mamy zrobić prace razem więc będziemy musieli się bardzo często spotykać. Jeszcze będziesz błagał żebym dała Ci spokój i pojechała do domu.-zaśmieliśmy się zastępując tym cisze wypełniającą samochód.
-Nie sądzę. To co jutro zaczynamy referat?
-Ugh przepraszam jutro nie mogę jestem zajęta...-odwróciłam głowę w stronę szyby żeby ukryć swoje cierpienie.
-Jasne to zaczniemy kiedy indziej, ale powiedz mi kto to dzwonił.
-Nie mogę...
-Dlaczego?
-To zbyt osobiste. Może następnym razem.-uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam znajomą mi ulice.
-Niech zgadnę mam Cię tu wysadzić.
-Tak.
-Ale to trochę daleko, a jest strasznie późno. Odprowadzę Cię.
-Dziękuję, ale wole iść sama.-szczerzę się uśmiechnęłam.
-To może dasz mi swój numer żebym mógł się upewnić, że doszłaś cała i zdrowa.-przygryzł wargę.
-Jasne.-wyciągnęłam swój telefon po czym na wzajem wpisaliśmy do nich swoje numery.
-Do zobaczenia jutro...dupku.-zaśmiałam się po czym czekałam na odpowiedź jednak on się nie zemścił odpowiedział mi zwykłym "dobranoc".
Wyszłam z samochodu następnie zamknęłam drzwi i szybko pobiegłam w stronę domu.
Otworzyłam drzwi po czym cicho zdjęłam buty bluzę gdyż było już późno, a ja miałam nadzieję, że chłopcy już śpią.
Już miałam otwierać swój pokój kiedy na na swoim ramieniu poczułam czyjąś dłoń.
-Kurwa Max wystraszyłeś mnie.-odwróciłam się ledwo dysząc.
-Gdzie ty byłaś?!
-U Anne.-skłamałam. Nie chciałam wywoływać zbędnych kłótni.-Przez najbliższe trzy tygodnie będę często u niej bywała.
-Dlaczego?
-Mamy do napisania razem referat.
-Aha jasne. To wiesz, że możesz ją też tutaj zapraszać?
-Tak wiem, ale jej rodzice rzadko bywają popołudniami w domu więc u niej mamy spokój.-powiedziałam coraz bardziej brnąć w kłamstwa.
-Jest już późno, a ty masz jutro szkołę lepiej idź spać.-przytulił mnie.-Dobranoc.
-Dobranoc.-odpowiedziałam i weszłam do pokoju następnie zamykając drzwi.

~~***~~
Kiedy już zasypiałam usłyszałam wibracje mojego telefonu.

"Masz jedną nieodebraną wiadomość od dupek"

Hahaha nie wierzę, że zapisał mi siebie pod nazwą "dupek", ale nie dziwie się często tak do niego mówię.

"Żyjesz?"

"Właściwie to umieram z braku snu... "
Odpisałam mu na sms-a po czym dostałam kolejnego.

"Dobranoc."

Dziwne. Mam wrażenie, że stajemy się przyjaciółmi.
Nie odpisując nic zasnęłam.
---------------------
czytam=komentuję

A więc jak zauważyliście coraz częściej dodaje rozdziały <brawa>
Aleeeee zauważyłam, że jak dodaje co 2-3 tygodnie i krótkie to mam więcej komentarzy więc kolejny rozdział za 2-3 tygodnie?
Wam się nie chce komentować=mi się nie chce pisać.
To przykre jak jest coraz mniej komentarzy coraz częściej myślę nad tym żeby skończyć pisać "Revenge".

Kocham Harrego i nie chce go urazić tym, że to on jest Michael'em.
To tylko ff.

W "linkach" znajdziecie opowiadania, które czytam i polecam.

niedziela, 18 sierpnia 2013

13. "Tylko jedna randka".

2 tygodnie później

 Megan's Pov

-Anne przysięgam Ci, że jak dziś ten idiota się nie pojawi osobiście go uduszę.-powiedziałam wściekła zatrzaskując drzwi w samochodzie.
Jak on może nie chodzić tak długi czas do szkoły? Rozumiem, że był poobijany, ale 2 tygodnie?!
Zrobiłam za niego kilkanaście prac z francuskiego niektóre wydawały się nawet lepsze od tych co zrobiłam dla siebie. Ironia.
-Spokojnie Megan, może jest chory lub gdzieś wyjechał.-rzuciła zupełnie nie wiedząc o jego zadrapaniach.
-Mam to w dupie. Nie zrobię za niego ani jednej pracy więcej.
-Jak chcesz.-odpowiedziała oschle.
-Egh co znowu?
-Nic, a niby co miałoby być.
-Przecież widzę. Mów o co chodzi.
-Bo wiesz.-nieśmiało przygryzła warge.-Justin jest całkiem przystojny, sexowny i...
-Błagam nie kończ.-udałam odruch wymiotny.-Ale co mam ja z tym wspólnego?-zmarszczyłam czoło.
-Bo wiesz...-znów zaczęła tak samo.-Robiłaś mu prace tyle czasu i jakbyś robiła je do powrotu Justina to wisiałby Ci przysługę.
-On już mi ją wisi Anne.-wtrąciłam.
-Nie ważne.-ciągnęła.-Po prostu pomyślałam, że mogłabyś go namówić żeby się ze mną umówił no wiesz-wzięła głęboki wdech.- na randkę.
-Nie.-odpowiedziałam stanowczo.
-Dlaczego?-pisnęła niezadowolona.
-Bo to dupek. Jako twoja przyjaciółka nakazuje Ci trzymać się od niego z daleka, a już na pewno nie przyczynię się do tego żebyście byli razem.
-Megan. Proszę.-zrobiła minę szczeniaczka.-Tylko jedna randka.
-Najpierw jedna potem druga i zanim się obejrzysz wylądujesz z nim w łóżku.
-Megan czy ty mnie masz za dziwkę?-popatrzyła na mnie pytająco.-Nie ufasz mi?
-Nie Anne nie mam Cię za dziwkę i Ci ufam.
-Jeśli mówisz prawdę to się zgódź.-uśmiechnęła się wiedząc, że wygrała.
-Zgadzam się, ale nic nie obiecuję.
-Spokojnie zgodzi się wierzę w Ciebie.-zachichotała.
-Nie wierzę, że to robię.-wybełkotałam bardziej do siebie niż do niej.

Anne z Bieber'em. Anne z B i e b e r e m. Ja pierdole po co ja się godziłam na tą całą szopkę?
Już teraz nie mogę się wycofać. Obiecałam Anne, że przynajmniej go o to zapytam. Muszę dotrzymać słowa. Zawsze to robię.
Po co się denerwuję? Nie było go 2 tygodnie więc dlaczego akurat dzisiaj miałby się zjawić.
Najprawdopodobniej go nie będzie, a ja się nie potrzebnie przejmuję.
-Patrz! Jest.-Anne radośnie zapiszczała i odwróciła mnie w stronę parkingu. Kurwa Bieber.
Zawsze się zjawia wtedy kiedy jest to najmniej potrzebne.
Zanim się obejrzałam ruszył w naszą stronę.
-On tu idzie Megan.-Anne szybko poprawiła swoje włosy.-Jak wyglądam?
-Jak psychopatka.-Anne mocno uderzyła mnie w rękę.
-Ał!-syknęłam.-No co mówię prawdę.-odsunęłam się trochę w bok by nie mogła powtórzyć swojego ciosu.

Ubrany był w białą podkoszulkę, na którą zarzucił skórzaną kurtkę, jego czarne spodnie jak zawsze (jak już zauważyłam) były spuszczone tak, że ledwo zakrywały mu tyłek.
Kiedy był już bardzo blisko nas przeciągnął ręką po swoich idealnie ułożonych włosach i szeroko się uśmiechnął.
-Cześć dziewczyny.-powiedział na co Anne prawie zemdlała.
-Hej.-powiedziała po czym lekko dotknęła mnie w łokieć.
-Ugh. To jest Anne zapoznajcie się.-przewróciłam oczami, a oni na wzajem uścisnęli sobie dłonie.
-O Boże! Za 5 min zaczyna się lekcja, a ja mam w-f muszę się przebrać.-krzyknęła już w biegu.-widzimy się na przerwie Megan.
Zostałam tam sama z nim.
Nie miałam mu nic do powiedzenia właściwie to nie miałam nawet na to ochoty. Ruszyłam w stronę szkoły nie patrząc czy on wciąż podąża za mną czy nadal tam stoi.
-Megan. Stój!-krzyknął, ale nic sobie z tego nie robiłam.
Nagle złapał za moją rękę i szarpnął nią tak, że się odwróciłam. Byłam z nim twarzą w twarz.
-Czego ty kurwa chcesz?-wyrzuciłam ręce w powietrze.
-O co Ci chodzi?-powiedział spokojnie.
-Nie było Cię 2 tygodnie!
-Stęskniłaś się?-zaśmiał się sam do siebie.
-Idiota.-mruknęłam.-Musiałam za ciebie zrobić wszystkie prace z francuskiego rozumiesz?
-Oooo-najwyraźniej zrozumiał.-To w takim razie przepraszam. Jakoś Ci się odwdzięczę.
-Wypadało by.
-Zabiorę Cię po szkole do takiej restauracji. Okej?-najwyraźniej na prawdę było mu głupio.
Pomyślałam, że to będzie dobry moment na to by zaproponować mu randkę z Anne więc się zgodziłam.
                                                                       
 ~~***~~

Widzę, że pan Bieber zaszczycił nas swoją obecnością.-powiedziała radośnie pani Thorn.-W końcu będzie ktoś się udzielał na lekcji.-uśmiechnęła się na co "kolega" z ławki prychnął.
-Où étiez-vous?-zapytała nauczycielka.
-Non vos intérêts.-syknął.
Dlaczego on musi się popisywać swoim nienagannym francuskim? Nie ukrywam tego, że to zawsze ja byłam najlepsza...przynajmniej w tym przedmiocie.
Wymienili parę spojrzeń po czym pani postanowiła odpuścić.
-Pan dyrektor doszedł do wniosku, że uczniowie mają za mało prac domowych i ćwiczeń w grupach więc dziś zadam wam referat na wybrany temat dotyczący Francji.
-Czy referat ma być po francusku?-zapytał jakiś chłopak siedzący przy oknie.
-Nie. On ma być po mongolsku.-przewróciła oczami. Niby nauczycielka, a zachowuję się jak nastolatka.-W każdym bądź razie robicie go w parach tak jak siedzicie w ławkach.
-Że co kurwa?-powiedziałam głośniej niż miałam to w planach na co pani Thorn trochę się zdenerwowała, ale zaraz jej przeszło.
Na szczęście zadzwonił dzwonek na przerwę.
-Macie 3 tygodnie. Ta ocena będzie stanowiła 40% waszej oceny semestralnej postarajcie się.-oznajmiła zanim zdążyłam opuścić klasę.

 ~~***~~~

-To co jedziemy już?-zapytała Anne kiedy staliśmy na parkingu.
-Właściwie to.-nie dokończyłam ponieważ przerwał mi Bieber stojący tuż za nami.
-To co Megan jedziemy?-zapytał na co Anne spojrzała na mnie z obrzydzeniem.
-Anne pani z francuskiego zadała nam prace na 3 tygodnie i musimy nad nią popracować.-powiedziałam. Anne zerkała co jakiś czas na niego i na mnie nie wiedząc czy może mi wierzyć. Właściwie to ją okłamałam, ale nie chciałam żeby wyszło, że to ja idę na randkę z nim bo to było tylko spotkanie by mi się odwdzięczyć tak?
-Opowiem mu o tobie i zapytam o randkę.-szepnęłam pochylając się nad uchem Anne by Bieber nie mógł nas usłyszeć.
-Ok jedzcie szybko szybko.-zaśmiałam się na reakcje Anne.
Pożegnałam się z nią i razem ruszyliśmy do jego samochodu. Otworzył mi drzwi po czym okrążył samochód by znaleźć się na swoim miejscu.
-Do jakiej restauracji jedziemy?
-Zobaczysz.-uśmiechnął się i ruszył.
Jechaliśmy tak gdzieś z 30 minut przez nie znane mi ulice.
-Daleko jeszcze?-zaczęłam się niecierpliwić.
-Spokojnie. Cierpliwości.
-Biebeeeer?
-Co chcesz.-zaśmiał się.
-Mogę się coś Ciebie zapytać?
-Pytaj śmiało.
-Czy umówiłbyś się z taką jedną dziewczyną na randkę?
-Kogo masz na myśli?-zmarszczył czoło.
-Anne.-powiedziałam ciszej.
-Mam iść z Anne na randkę? Niby po co?-zdziwił się.
-Kurwa podobasz jej się.
-Nie dziwię się.-powiedział na co przewróciłam oczami.
-To co umówisz się z nią czy nie?-czekałam na jego odpowiedź.
-Niech pomyśle. Nie.-powiedział bez żadnego wahania.
-A-a-ale dlaczego?
-Ona nie jest w moim typie z resztą mam kogoś innego na oku.-mówił bez żadnych emocji.
-Powiem jej. Może zrozumie.-w tej chwili poczułam wibracje w mojej torbie. Zaczęłam szukać w niej telefonu. Po krótkiej chwili zobaczyłam, że mam dwie nieodebrane wiadomości od Anne.

I jak idzie Megan? 
(napisany o godzinie 16;26)


Wypytaj się jego kiedy, i o której po mnie przyjedzie.

(napisany o godzinie 17;00)


I jak ja mam jej powiedzieć, że z jej randki nici? Widocznie jest pewna, że Justin się zgodzi nie wiem jak zniesie takie rozczarowanie, ale lepiej powiedzieć jej to późno niż wcale.

Chwyciłam telefon i napisałam do niej sms-a.

Przepraszam nie udało się ;c 


Na co błyskawicznie dostałam odpowiedź.


Jak to, ale dlaczego? ;'c


Biedna Anne. Postanowiłam nie mówić jej prawdy. Zabolałoby ją to, że "nie jest w jego typie". Z nim jest coś nie tak skoro nie chce spotkać się z tak fantastyczną dziewczyną.


Mówił coś, że niedawno zerwał z dziewczyną i nie szuka sobie nowej więc i nie chodzi na randki. Przykro mi x

-Wysiadasz?-usłyszałam głos tuż przy moim boku. Byłam tak zamyślona tym co napisać do Anne, że nie zauważyłam jak mój "kolega" otworzył mi drzwi.
Wysiadłam, a moim oczom ukazał się wielki napis "McDonald's".
Kurwa nie ma co facet ma klasę. Zabrał mnie do "restauracji". Czy to jest według niego restauracja?
 Chyba nigdy go nie pojmę.
~~***~~
-Na co masz ochotę?-zapytał kiedy już zajeliśmy stolik.
-Niech pomyślę.-przytrzymałam palec przy brodzie by udać, że się zastanawiam.-Zestaw Happy Meal z zabawką poproszę.-zażartowałam.
-Ok nie ma sprawy.-zaśmiał się.
-Poczekaj stój!-krzyknęłam kiedy ruszył złożyć zamówienie.
-Co?-odwrócił się w moją stronę.
-Ale ty wiesz, że ja żartowałam z tym zestawem.-zrobiłam poważną minę.
-No wiem.-uśmiechnął się.-Złożę zamówienie i potem sobie coś wybierzesz.
Siedziałam przy stoliku czekając, aż przyniesie on mi moje jedzenie. Byłam strasznie głodna.
Po chwili zauważyłam Bieber'a niosącego całą tacę jedzenia w moją stronę.
Czy on jest chory?
Postawił ją na stoliku.
-To co smacznego.-rozpakował swojego hamburgera i wyjął frytki następnie stawiając je na środku.-Mam tylko jedną cole bo mają jakieś braki czy coś.-udawał przejętego.
-Masz zamiar to wszystko zjeść?-nadal nie dowierzałam.
-Poprawka. Mamy zamiar.-zaśmiał się.-Robiłaś za mnie pracę 2 tygodnie więc za te całe 14 dni miałem dać Ci jednego hamburgera? Jedz i nie gadaj.
Chwyciłam jednego ze sterty hamburgerów i zaczęłam jeść.
-Napisałam Anne, że nie umówiłeś się z nią bo niedawno zerwałeś z dziewczyną.-powiedziałam na co on się skrzywił.
-Nie mogłaś jej po prostu powiedzieć, że nie jest w moim typie?-powiedział jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
-Nie nie mogłam. Wolę skłamać niż sprawić jej tym co powiem ból.
-Nie ważne. Tak w ogóle to dziękuję, że robiłaś za mnie te prace. Żeby nie ty bym miał sporo zaległości.
-Spoko ocalisz mi kiedyś życie czy coś.-zaśmiałam się lecz on nie. Dziwne.
-To pewnie znów Anne.-powiedziałam zaraz po tym jak usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
Zdziwiłam się jak zobaczyłam na ekranie nieznany mi numer.
-Tak słucham.
-Cześć skarbie. Tęskniłaś?-zapytał.
Nie kurwa to nie może być prawda. Tylko nie on. Tylko nie teraz.
------------------------------
czytam=komentuje

Wyjątkowo długi rozdział. Dziękuję, że nadal czytacie moje opowiadanie zwłaszcza, że dopiero się rozkręca.

1.Jak wam się podoba nowy wygląd bloga?
2.Z boku są linki opowiadań, które czytam i polecam w komentarzach możecie też dodawać linki do swoich opowiadań jak przeczytam i mi się spodoba to również dodam do linków.
3.Jak myślicie kto zadzwonił do Megan?
Piszcie w komentarzach. ;)

środa, 14 sierpnia 2013

12. "Działamy razem".

Megan's Pov

Zaraz po tym jak zjadłam kolacje postanowiłam udać się do swojego pokoju.
Zamknęłam za sobą drzwi próbując przetworzyć wszystko to co się dzisiaj stało. Mój brat wrócił pobity do domu, ale postanowiłam, że nie będę wnikać w jego życie w końcu pozwolił mi się widywać z Anne (nawet jakby mi nie pozwolił miałabym to w dupie i nadal bym się z nią przyjaźniła).
I jeszcze Bieber. Dziwny człowiek.
Przez całą drogę powrotną miałam wrażenie, że on dokładnie wie gdzie ma jechać, jakby wiedział gdzie mieszkam... Ale jak to możliwe? Mieszam na kompletnym zadupiu. On nie mógł tu wcześniej być.
Nie ważne. Może mam paranoję.
Zmęczona już rozmyśleniami poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby po czym związałam włosy w warkocz, przebrałam się w niebieską piżamę i zasnęłam.

Justin's Pov

Szczerze? Nie podoba mi się pomysł Beau pomimo tego, że ostatecznie zgodziłem się na udawanie kogoś innego przy Collins.
Chcę ją zabić, ale zanim moja matka uciekła od ojca powtarzała żebym nigdy nie grał na cudzych uczuciach.
Skoro już wspomniałem o mojej mamie to cholernie mi jej brakuje. 
Mam w dupie to, że mnie zostawiła i doprowadziła do rozpadu naszej rodziny. Miała ku temu powody.
Bardzo chciałbym ją odnaleźć i dowiedzieć się co u niej słychać, ale wątpię, że ona też by tego chciała.
W końcu stałem się tym kogo ona chciała kilka lat temu unikać.
Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. To był Beau.
-Czego chcesz?-syknąłem ukazując to, że nie jestem w najlepszym nastroju.
-Spokojnie.-uniósł ręce w geście obronnym-przyszedłem dowiedzieć się jak się sprawy mają.
-Jesteśmy w punkcie wyjścia. Ona nie szuka chłopaka, a już na pewno nie chcę żebym to ja nim był.
-Jesteś Justin Bieber dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych.-zaśmiał się.
-Myślę, że powinniśmy porozmawiać o tym z resztą. Zwołaj zebranie. Za 15 minut w salonie.-Beau bez wahania ruszył w stronę drzwi by wykonać moje polecenie.
   ~~***~~
-A więc.-zacząłem.-Zmiana planów.
-To co nie zabijamy Megan Collins?-zapytał Andrew.
-Nie przerywaj jak mówię.-postałem mu spojrzenie tupu "jeszcze jedno słowo to Cię zabiję".-Muszę zapytać was o zdanie. Beau wpadł na pomysł żeby rozkochać w sobie Collins by później było nam łatwiej zaciągnąć ją w miejsce gdzie ją zabijemy, ale nie wiem czy to jest w porządku.-w tym momencie pomyślałem o tym co mówiła moja mama.
-Od kiedy to chcesz być w porządku co do swoich ofiar?-wtrącił zaskoczony Tom.
-Nie ważne. Zrobię to.-zgodziłem się nie chcąc wyjść na mięczaka.
-I to Justin, którego znamy i kochamy.-zaśmieliśmy się.
-Tylko jak to zrobić? Ona..no wiecie nie wydaję się być "chętna".
-Twój urok osobisty zrobi swoje. Laska się w tobie zakocha prędzej czy później. W końcu jesteś taki słoodkiii.-zażartował Beau ściskając moje policzki.
Gdyby zrobiłby to ktoś inny już dawno leżałby na ziemi błagając o wybaczenie. Beau to jedyny człowiek, któremu ufam w 100%. Oczywiście ufam wszystkich członkom Devano, ale co do nich nie mam takiej pewności jak do niego. Jest dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Z pewnością oddałbym za niego życie i jestem pewny, że to działa w obie strony.
Kiedy chciałem wrócić do swojego pokoju zatrzymał mnie Andrew.
-Poczekaj nie masz nam nic do powiedzenia?
-Hmmm. Nie rozumiem.-odpowiedziałem nie za bardzo wiedząc o co im chodzi.
-Myślisz, że my wszyscy jesteśmy jakimiś ślepymi idiotami i nie widzimy twoich siniaków i podbitego oka? W co znów się wpakowałeś.-wszyscy popatrzyli na mnie wyraźnie czekając na odpowiedź.
-Collins wynajął płatnego zabójce żeby...
-Cię zabić tak wiemy mów dalej.-przerwał mi.
-W miarę szybko się zorientowałem, że stoi przed klubem, do którego właśnie wszedłem więc wyszedłem tylnym wejściem i go zabiłem. Wcześniej kazałem mu zadzwonić do jego zleceniodawcy żeby tam przyjechał. Kiedy Collins się zjawił i zobaczył trupa w samochodzie wdaliśmy się w bójkę. Rozdzielili nas jacyś ochroniarze, którzy grozili nam policją.
-Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?!
-Przecież powiedziałem.
-Ale dlaczego nie powiedziałeś nam o tym wcześniej?!
-Nie było kiedy.-zachowywałem spokój.
-Justin jesteśmy drużyną. Działamy razem.
-Wiem o tym. Nie musisz mi tego przypominać. 
-Nie chcemy Ci prawić kazania więc po prostu następnym razem mów nam o tak ważnych sprawach na bieżąco. To co nie idziesz w najbliższym czasie do szkoły?
-Niby dlaczego miałbym nie iść. Przecież mam rozkochać w sobie Collins.
-Patrz jak ty wyglądasz. Masz pełno siniaków, ledwo chodzisz, podbite oko i rozciętą wargę. Jakbyś tak pokazał się w szkole wzbudziłbyś podejrzenia.
-To jeszcze lepiej. Nie będę musiał przez najbliższy czas znosić tych idiotów.
                                                          
Megan's Pov

Byłam głęboko pogrążona w śnie kiedy do moich drzwi zaczął się ktoś dobijać.
-Wstawaj Megan ile mam czekać?!
Przetarłam oczy po czym spojrzałam na zegarek. Znów się spóźnię do szkoły.
-Ruszysz się w końcu?!-zza drzwi dobiegał żeński głos, ale jak to...żeński!?
Wstałam, a następnie wpuściłam Anne do środka. Przywitałam się z nią po czym szybko pobiegłam do łazienki zostawiając ją samą w moim pokoju.
Wzięłam szybki prysznic po czym zaczęłam ubierać się do szkoły.
Kiedy wyglądałam już w miarę dobrze wyszłam z pokoju i ujrzałam Anne rozłożoną na moim łóżku.
-Nie za wygodnie Ci?-zaśmiałam się.-Jestem już gotowa możemy jechać.
-Masz bardzo wygodne łóżko.-wstała po czym się rozciągnęła i obie ruszyłyśmy w stronę drzwi.
W kuchni szybko wyjęłam nutelle z szafki po czym posmarowałam sobie nią chleb i zaczęłam jeść.
-Chcesz?-powiedziałam nie przestając jeść.
-Jesz jak świnia.
-Co się dziwisz mieszkam z całą zgrają płci przeciwnej.-powiedziałam chcąc wyjść na mądrą na co Anne tylko się zaśmiała.
-I pomyśleć, że będziesz miała zagrożenia z większości przedmiotów.
-Pfff nie prawda.-udałam obrażoną. Po czym posprzątałam po sobie.
-Idziemy.-powiedziałam i wyszłam z domu razem z Anne.
                                                    
~~***~~
-Co masz pierwsze?-zapytałam.
-W-F, a ty?
-Ja mam francuski.
-To niestety widzimy się później.-zamknęła szafkę i zrobiła smutną minę.
-To do zobaczenia później.-pożegnałyśmy się i poszłyśmy w przeciwne kierunki.

Ciągle myślę nad tym jak Anne dostała się do mojego domu. Czyżby Max ją wpuścił?
On rzeczywiście ją zaakceptował. 
Każdą lekcję francuskiego mam z Bieber'em. Ugh tylko ciekawe czy dziś się zjawi w końcu wczoraj nie wyglądał za dobrze. Był strasznie poobijany.
Z jednej strony to dobrze nie będę musiała słuchać jak popisuję się francuskim, ale z drugiej będę musiała robić więcej ponieważ zazwyczaj pani Thorne często zadaje prace dla dwóch osób.

Siedziałam na swoim miejscu kiedy do klasy weszła pani ze stertą książek.
Miałam racje jestem dzisiaj sama.
Pani Thorne zaczęła rozdawać każdemu po jednej książce zatrzymując się na mnie.
-Widzę, że pana Justina dzisiaj nie ma więc Megan mam nadzieję, że poradzisz sobie również z jego materiałem do opracowania.-uśmiechnęła się.
-A mam inne wyjście?-mruknęłam pod nosem.
------------------------------------
@AskTheSmile
czytam=komentuje

PS. nie miałam prądu.+mam słaby internet więc rozdział nie jest sprawdzony!!!! Jutro go poprawie.

Czytajcie i komentujcie świetny blog "Warrior" by @siemabieber http://warrior-opowiadanie.blogspot.com/
Na prawdę warto ;) 

Kocham Was dziękuję za 50 komentarzy (w końcu). <3